226 wyników
Książka
W koszyku
Zima / Andrzej Stasiuk ; obrazy Kamil Targosz. - Wołowiec : "Czarne", 2001. - 47, [5] stron, [4] k. tabl. kolor. : il. ; 18 cm.
Krótkie opowiadania utrzymane w tonacji i klimacie opowiadań z tomu "Opowieści galicyjskie": o ludziach i zwierzętach zamieszkujących piękną i przeklętą krainę Galicji. Zabawne, ale i melancholijne zarazem. Andrzej Stasiuk urodzony w 1960 r. polski pisarz, poeta. Rozgłos zdobył tomem opowiadań „Mury Hebronu” ukazujący więzienny świat, w jakim miał okazję przebywać , nie jako dokumentalista, ale jako więzień. Laureat Nagrody Nike w 2005 roku za „Jadąc do Babadag”. W 2007 otrzymał nagrodę im. Arkadego Fiedlera Bursztynowy Motyl za „Fado”. [Empik.com]
1 placówka posiada w zbiorach tę pozycję. Rozwiń informację by zobaczyć szczegóły.
Wypożyczalnia
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia (1 egz.)
Książka
W koszyku
Złota nić / Jan Parandowski. - Kraków : Wydaw. Literackie, 1988. - 211, [4] stron ; 18 cm.
(Polskie Opowiadania Współczesne)
1 placówka posiada w zbiorach tę pozycję. Rozwiń informację by zobaczyć szczegóły.
Wypożyczalnia
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 821.162.1-3 (1 egz.)
Książka
W koszyku
Złoty wąwóz / Władysław Terlecki. - Warszawa : "Czytelnik", 1978. - 310, [2] stron ; 20 cm.
Wybór opowiadań z tomów : Podróż na wierzchołku nocy, Pożar i Sezon oraz mikropowieść Pielgrzym.
1 placówka posiada w zbiorach tę pozycję. Rozwiń informację by zobaczyć szczegóły.
Wypożyczalnia
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia (1 egz.)
Książka
W koszyku
Zorze wieczorne / Tadeusz Konwicki. - Warszawa : "Alfa", 1991. - 266, [2] stron; 21 cm.
(Biblioteka Dzieł Wyborowych Tukan ; 2)
1 placówka posiada w zbiorach tę pozycję. Rozwiń informację by zobaczyć szczegóły.
Wypożyczalnia
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 821.162.1-3 (1 egz.)
Książka
W koszyku
Żarty / Roman Bratny. - Warszawa : Państ. Instytut Wydawniczy, 1987. - 136, [4] stron ; 20 cm.
Tego jeszcze nie było. Gregory nie przeżywał w swoim życiu tak pełnym kobiet nigdy czegoś podobnego. Zerwanie z Moną było nie do zniesienia. Po tym, co od niej ostatnio usłyszał, nie mógł się upokorzyć, ale wytrwać tu, w tym mieście, gdzie wystarczyło podnieść słuchawkę telefonu, by usłyszeć jej głos... Wszystko jedno, niech drwi i odmawia, ale chociaż jej głos... W dwa dni po "ostatecznym rozwiązaniu" Gregory wziął swoją wspaniałą broń, psa i niekomu się nie opowiadając wyjechał do lasu. Ten piękny głos jakiegoś prainstynktu, który naiwni nazywają "miłością", jest w gruncie rzeczy siłą równie prymitywną, złą i niosącą cierpienie jak archaiczny zmysł łowiecki. Krew, śmierć i głucha satysfakcja... Mógł sobie medytować wlokąc się odśnieżonymi duktami, ale i w takim miejscu nagle mózg mu stawał - pamiętał miłosne zwarcie obok martwego, obalonego jelenia. Teraz to on był takim truchłem, na którym Mona pociesza swego przeklętego Tolka. "Taki delikatny", przedrzeźniał ją w myślach,nie bacząc na to, że jego faksterier znieruchomiał zjeżony na świeżym tropie sporego dzika. Ciekawe, co robi taki "delikatny", gdy sobie przypomina jej zdradę. - Pamiętał własne niesamowite uniesienia, gdy relacjonowała mu swoje spotkanie z "Jenorazowym". Boże, ja oszaleję...(fragment opowiadania Krótki szczęśliwy żywot medalisty cockera...) [okładka]
1 placówka posiada w zbiorach tę pozycję. Rozwiń informację by zobaczyć szczegóły.
Wypożyczalnia
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 821.162.1-3 (1 egz.)
Książka
W koszyku
Obity Mefisto, mocno kulejac, skoczył na ulicę i jak mógł najspieszniej, zmykał ku Staremu Miastu, nurzając się w ciemnych zaułkach (...) Był bowiem obdarty jak łachmaniarz. W kubraku dziury, brak jednej nogawicy, piękne pióro na berecie złąmane na dwoje, a z jedwabnej delli pozostała tylna część, przednią bowiem urwali mu kmotrowie. Siadł tedy w kącie i czekał, a kiedy błysnął pierwszy brzask, zabrał się do roboty. Tu okroił, tam dodał, co trzeba było załatał i wyprostował, i nim słońce wzeszło, był gotów z robotą. Sam się zdziwił, że poszło mu tak sprawnie, choć ubranie było nie do rzeczy: z tyłu długie, z przodu krótkie, razem wielkie błazeństwo, ale cóż miał robić, skoro nie dostawalo materiału? A gdy tak wysztafirowany zmierzał ku bramie, aby wyjść z Warszawy, jako przyrzekł, spotkał wesołą kompanię wracającą z nocnej hulatyki. Sami dobrzy znajomi! - Guten Tag, buon giorno! - krzyczeli rozbawieni bibosze, dziwiąc się, że cudzoziemiec wygląda tak kuso. - Nie wiecie? Po raz pierwszy widzicie? - tłumaczył Mefisto. - Teraz taka moda. Żaden piękniś nie włoży na siebie innego ubrania. Po prostu nie uchodzi! Czart mówił z taką bezczelną pewnością siebie, że mu uwierzono i uznano modę za piękną i praktyczną. Nazajutrz wprowadzono fraki w mieście. [okładka]
1 placówka posiada w zbiorach tę pozycję. Rozwiń informację by zobaczyć szczegóły.
Wypożyczalnia
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 82-3 (1 egz.)
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej